piątek, 21 listopada 2014

Piątek.

Piątek zazwyczaj jest najmilszym dniem w tygodniu. Przynajmniej dla mnie. Ostatnie minuty zajęć i rozpoczyna się niecierpliwie od poniedziałku wyczekiwany weekend. Niestety ten piątek jest piątkiem porażką. Przede wszystkim dlatego, że w raz z przybyciem śniegu moje zatoki postanowiły ponownie zachorować. Okropny ból głowy plus spuchnięta buzia sprawia, że jedyne o czym myślę to moje wygodne, ciepłe łóżko plus gorący kubek Teraflu tudzież innego Gripexu. Niestety od godziny 9 do 19 spędziłam czas w pracy, a to tylko słodka zapowiedź pracującego weekendu...
 W pracy panuje już  atmosfera dość przedświąteczna. Klienci wykupują na potęgę wszelkiej maści telewizory, ażeby odpowiednio przygotować się na rodzinne święta Bożego Narodzenia. Najwidoczniej święta bez najnowszej generacji telewizora to czyste świętokradztwo! 
A po za tym, po dzisiejszym dniu mam dość wszystkich ludzi!(no może, prócz paru wyjątków...). Dlatego też z wielką przyjemnością zabarykaduję się w swoim pokoju, włączę film, opatulę kocem i zapomnę na chwilę, że jutro czeka mnie kolejny dzień pełen konsumenckich wrażeń. Dobranoc!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz