Piątek zazwyczaj jest najmilszym dniem w tygodniu.
Przynajmniej dla mnie. Ostatnie minuty zajęć i rozpoczyna się niecierpliwie od
poniedziałku wyczekiwany weekend. Niestety ten piątek jest piątkiem
porażką. Przede wszystkim dlatego, że w raz z przybyciem śniegu moje zatoki
postanowiły ponownie zachorować. Okropny ból głowy plus spuchnięta buzia
sprawia, że jedyne o czym myślę to moje wygodne, ciepłe łóżko plus gorący kubek
Teraflu tudzież innego Gripexu. Niestety od godziny 9 do 19 spędziłam czas w
pracy, a to tylko słodka zapowiedź pracującego weekendu...
W pracy panuje już
atmosfera dość przedświąteczna. Klienci wykupują na potęgę wszelkiej maści
telewizory, ażeby odpowiednio przygotować się na rodzinne święta Bożego
Narodzenia. Najwidoczniej święta bez najnowszej generacji telewizora to czyste
świętokradztwo!
A po za tym, po dzisiejszym dniu mam dość wszystkich ludzi!(no
może, prócz paru wyjątków...). Dlatego też z wielką przyjemnością
zabarykaduję się w swoim pokoju, włączę film, opatulę kocem i zapomnę na chwilę,
że jutro czeka mnie kolejny dzień pełen konsumenckich wrażeń. Dobranoc!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz