środa, 12 listopada 2014

Płacz.

Płaczę dużo. Bardzo dużo. 
Już od najmniejszych lat do płaczu doprowadzało mnie niemal wszystko, nawet drobne niepowodzenie, czy nawet najlżejsze strofowanie przez rodziców za złe zachowanie. Zostało mi tak do dnia dzisiejszego. Płaczę, kiedy jest mi smutno. Płaczę, gdy główny bohater filmu, książki a nawet serialu umiera. Płacze ,kiedy jestem wściekła – to mój sposób na odreagowanie złych emocji. Płaczę na weselach oraz czasami przy poruszającej muzyce. Płacz nie jest dla mnie czymś hańbiącym i nieodpowiednim. To mój sposób na wyrażenie emocji, ale także radzenie sobie z nimi.

Ostatnio płakałam, kiedy mój pies – Chrupek  chciał zaatakować jadący samochód, w skutek czego został lekko potrącony. Na szczęście skończyło się na paru otarciach i silnych lekach przeciwbólowych.  

Mimo traumatycznego przeżycia Chrupek dalej usiłuje atakować samochody! 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz