Płaczę dużo. Bardzo dużo.
Już od
najmniejszych lat do płaczu doprowadzało mnie niemal wszystko, nawet drobne
niepowodzenie, czy nawet najlżejsze strofowanie przez rodziców za złe
zachowanie. Zostało mi tak do dnia dzisiejszego. Płaczę, kiedy jest mi smutno.
Płaczę, gdy główny bohater filmu, książki a nawet serialu umiera. Płacze ,kiedy
jestem wściekła – to mój sposób na odreagowanie złych emocji. Płaczę na weselach
oraz czasami przy poruszającej muzyce. Płacz nie jest dla mnie czymś hańbiącym
i nieodpowiednim. To mój sposób na wyrażenie emocji, ale także radzenie sobie z
nimi.
Ostatnio płakałam, kiedy mój pies
– Chrupek chciał zaatakować jadący
samochód, w skutek czego został lekko potrącony. Na szczęście skończyło się na
paru otarciach i silnych lekach przeciwbólowych.
Mimo traumatycznego przeżycia Chrupek dalej
usiłuje atakować samochody!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz