Historia ta niesłychana
W rodzie Branickich swój początek miała.
Gdy z chyżego łona wyszła
Trzecia córka – dziedziczka przyszła.
W piękne sukienki ją ubierano
I w wierze mocnej ją uchowano.
Zaś harcerskie ideały
Drogę życia jej ukazywały.
W podstawówce w koledze z klasy się kochała.
Skąd wszyscy o tym wiedzieli? – bo w szatni o tym napisała.
A, że muzycznie uzdolniona była
W piosenkarkę się bawić lubiła.
Później jej talent dyrygent zobaczył
I w alt pierwszy ją wyposażył.
Na orkiestrę trzy razy w tygodniu do Elektryka chodziła
I tak sielski czas podstawówki i gimnazjum spędziła.
Dla młodej Ewy nadszedł czas buntu,
Bowiem brak pokory dostarczał gruntu.
Na koncerty do Gwintu niemal co tydzień chodziła
Na Basowiszcza też często jeździła.
Niemniej edukację na poziomie gimnazjum bez szwanku
skończyła
I dalej Fortuna swe koło potoczyła.
Wtem liceum nadszedł czas
XI LO prowadziło nas.
Wśród ciekawych ludzi Ewa szybko się odnalazła
I swych najlepszych przyjaciół tam odnalazła.
W radości wszelkiej i w smutku na dnie
Oni zawsze razem trzymali się
I ciągle jeden
powtarzali hymn
„Życie jest piękne” – układał się rym.
Kiedy dorosłych wyborów nadszedł czas,
Psychologię studiować chciała nie raz.
Jednak za mało punktów na maturze zdobyła
I z psychologii na socjologię swą pasję zmieniła.
Pięć lat studiów jak jeden dzień przeminął.
Może dlatego, że było bardzo miło?
W międzyczasie swą pierwszą pracę zaczęła
I tak beztroska życiowa całkiem przeminęła.
Taki to koniec owej ballady.
Co będzie dalej – tu nie ma zwady,
Czas konturował opowieść tą będzie.
Wszystkiego najlepszego! – niech się niesie wszędzie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz