środa, 12 listopada 2014

Ozdoby.

Uwielbiam biżuterię.

Niestety jednak nie całą na raz. Co kilka miesięcy zmienia mi się upodobanie do tego, czym w tym momencie będę ozdabiała swoje ciało. Jeśli dobrze pamiętam zaczęło się od kolczyków, na początku małych, drobnych, później co raz bardziej okazalszych np. zrobionych z pawich piór, bądź długich wiszących, czy też ręcznie robionych z koralików. Kolejnym etapem były pierścionki. Zawsze nosiłam trzy. Dwa na prawej ręce i jeden na lewej. Bransoletki, dużo bransoletek. To kolejna biżuteria, która zachwyciła mnie na dłużysz okres. Na końcu były naszyjniki i łańcuszki. Z sowami przede wszystkim. Obecnie łącze ze sobą biżuterię, w zależności od dnia, humoru i czasu jaki mi pozostał na dobiegniecie na autobus zmierzający w stronę Placu Uniwersyteckiego. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz